Nora swoje pasje odkrywała długo dłużej niż Kazik. Wybierając studia wahała się między lingwistyką stosowaną, bo zawsze kochała uczyć się języków obcych, a filologią polską. Dostała się na oba kierunki i wybrała lingwistykę. Jednak po pierwszym semestrze czuła, że to nie jest jej droga. Wtedy uświadomiła sobie, że zawsze dobrze czuła się w teatrze i że to teatr zawsze towarzyszył jej od najmłodszych lat. Już wtedy wiedziała, co chce robić w przyszłości. Nora została scenarzystką i w ten sposób połączyła pasję do teatru i języka.

W swoich pracach często nawiązywała do niezwykłej historii Dolnego Śląska. Chciała ludziom uświadomić, jak piękne, warte poznania i ponownego rozsławienia znajdują się na tych ziemiach miejsca, które stworzyli ludzie różnych kultur i narodów. Malowniczy, pagórkowato położony teren pomagał dodatkowo podkreślić i uwypuklić niezwykłość tych miejsc.

Nora na historię patrzyła szerzej. Wiedziała, że Polacy Niemcom zawdzięczają dziedzictwo kulturowe, a w tym przede wszystkim piękną architekturę. Miała pełną świadomość tego, że to co widzi i podziwia za oknem, tą tak zwaną „dolnośląskość”, latami budowali ludzie różnych narodów i wyznań, i każdy odcisnął tu swoje piętno.

Ziemie te były kiedyś ważnym i strategicznym ośrodkiem dla Piastów – Wrocław posiadał biskupstwo z katedrą i prawa miejskie już w jedenastym wieku. Miasto to, jako pierwsze w Polsce, uzyskało przywilej prawa składu, który zobowiązywał kupców przejeżdżających przez to miejsce do zatrzymania się i prowadzenia handlu. Stanowiło to niezwykłą dźwignię dla gospodarki i napędzało rozwój miejsca. Dobrze rozwinięty region, leżący na pograniczu trzech państw, stał się łakomym kąskiem dla sąsiadów – Czechów i Niemców.

Nora miała świadomość tego, że każdy, kto przejmował te ziemie, przechodzące z rąk do rąk, lub tylko mieszkał na nich, zostawił tu cząstkę siebie widoczną w zabudowie, w kulturze i w obyczajach.

Pozostawione przez Niemców piękne willowe domy, zameczki, pałacyki i stare, olbrzymie drzewa tworzyły niepowtarzalny klimat tego miejsca. Bardzo doceniali to przybyli tu po wojnie ludzie. Nowi mieszkańcy tych ziem, mimo towarzyszącej im przez dłuższy czas niepewności co do przyszłości tej części kraju, zamieszkując te ziemie, angażowali się w ich rozwój. Korzystając z tego co pozostawili Niemcy, a jeszcze nie wywieźli do siebie Rosjanie i nie rozkradli szabrownicy polscy i niemieccy, rozwijali to miejsce na tyle, na ile pozwalały im możliwości ekonomiczno-polityczne. Nie mieli łatwo. Nowa władza wywoziła nawet stąd cegły na odbudowę innych części kraju. Jednak poradzili sobie a wielką nobilitacją dla regionu było szybkie utworzenie przez lwowskich naukowców prężnie działających ośrodków akademickich wraz z przewiezieniem ze Lwowa części zbiorów Biblioteki Ossolińskich.

Wielokulturowy tygiel tworzyli przede wszystkim ludzie przesiedleni zza Buga, pozostali po wojnie dawni więźniowie przymusowi, pracujący w tych rejonach, oraz ludzie przybyli z innych województw kraju, w poszukiwaniu nowego i lepszego życia. Każdy z nich, przenosząc się tu, razem ze sobą niósł swoją wiedzę, wrażliwość, kulturę i obyczaje, które mieszały się z kulturą i obyczajami innych mieszkańców oraz z przeszłością – dziedzictwem wypracowanym i pozostawionym przez Niemców, które z biegiem wielu lat coraz bardziej doceniano.